"Wujek.81. Czarna ballada" wg scenar. i w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Spektakl o krwawym stłamszeniu górniczych protestów w grudniu 1981 r. mógł stać się wydarzeniem sezonu. Zamiast tego Robert Talarczyk zaproponował widzom trzygodzinny przegląd ckliwych banałów. Przez scenę przewalają się tłumy postaci śpiewających rzewne piosenki, jest górnicza orkiestra, papież i paczki z RFN. Dobroduszne śląskie kobiety czekają na powrót mężów, zły milicjant pije, żeby zapomnieć, że jest milicjantem, i nawet rapujący Mioush - głos współczesności z nostalgią wspomina "stare dobre czasy". Przejmująca opowieść o tragicznym zrywie górników, o codzienności, w którą brutalnie wkracza historia, na scenie Teatru Śląskiego zmienia się w płytki wodewil o sentymentalnych fryzjerkach i klawych kolegach z podwórka.