OD kilku lat obserwuję jak aktorsko rozwija się Jerzy Karnicki. Niedużymi "skokami", ale powoli, jakby z roli na rolę odkrywa stale nowe możliwości aktorskiego wnętrza. Zwrócił uwagę już w "Antygonie" Sofoklesa, w Różewiczu (Wyszedł z domu i Nasza mała stabilizacja) skupieniem, prostotą, powściągliwością. W "Wierutnej prawdzie" zaskoczył dojrzałością aktorską; jakże prawdziwie brzmią jego słowa o niewinności i prawdę słyszymy kiedy przyznaje się przed sądem do winy. A nagle utwierdza nas w przekonaniu o swym szaleństwie. Kiedy udaje, kiedy mówi prawdę? Jest szalony czy pozoruje? Jest to człowiek nieszczęśliwy, czy kpiący z otoczenia? I jeśli postać młynarza w sztuce Petera Millera ma akcenty dramatyczne, zawdzięczamy to aktorstwu Jerzego Karnickiego. Temu to aktorowi powierzono obecnie główną rolę w przedstawieniu "Bestia" teatru St I. Witkiewicza", prezentowanej przez Słupski Teatr Dramatyczny w Sali Rycerskiej Muzeum Pomorza Środkowe
Tytuł oryginalny
Sposób na Witkacego
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pomorza nr 298