Czy w Gdańsku może powtórzyć się "łódzki scenariusz"? Konflikt w tamtejszym Teatrze Nowym o przyniesionego w teczce dyrektora tak mocno rozkołysał niegdyś tą sceną, że do dzisiaj Nowy nie może wrócić do równowagi. Tak, możemy zafundować sobie podobny konflikt w Gdańsku - pisze Jarosław Zalesiński.
Wstępem był - odwołany na szczęście - parówkowy protest aktorów teatru Wybrzeże, którzy chcieli, skromnie przyodziani w same parówki, demonstrować przeciwko zwolnieniu za długi dyrektora Nowaka przez marszałka Kozłowskiego. Czego bronią aktorzy? Niestety, również przekonania, że na ołtarzu sztuki można złożyć reguły ekonomii. Powątpiewam przy tym, by byli gotowi złożyć taką ofiarę osobiście. Czy zrezygnowaliby z wynagrodzeń za przedstawienia? Czemu więc przyjmują za normalne, że teatr nie płacił tym, którzy wozili ich na spektakle? Po drugie jednak, bronią tej wizji teatru, jaką roztoczył Maciej Nowak. Wypada co prawda podać zespołowi trzeźwiące sole, gdy utrzymuje, że teatr stał się najlepszą sceną w Polsce. Prawda jednak, że próbował nadać prawa obywatelskie temu rodzajowi sztuki, który w Gdańsku nigdy jakoś nie mógł się trwalej przyjąć. Spór o Nowaka nie jest sporem o Niego. Jego odejście uznajmy za przesądzone. To