Premiera "Dziadów" jest zawsze odświętnym wydarzeniem na scenie polskiej. Każde nowe przedstawienie arcydramatu narodowego pobudza do myślenia, skłania do zastanowienia się nad tym, jak dziś czytamy i odbieramy to genialne dzieło, jak podał nam je teatr, co z niego dla nas wybrał. Składając więc Teatrowi Polskiemu, Krystynie Skuszance i Jerzemu Krasowskiemu należne podziękowanie za wielki, ambitny trud włożony w inscenizację "Dziadów" anno 1964, skorzystajmy z okazji, by podyskutować z nimi na temat idei przewodniej spektaklu i jej realizacji. Powiedzmy otwarcie: przedstawienie nasuwa wiele zastrzeżeń. Właśnie dlatego, że jest dziełem twórców wybitnie utalentowanych, którzy mają w teatrze wiele do powiedzenia. Warto podjąć z nimi rzeczową, poważną dyskusję. Jest z kim i o co się spierać. Zacznijmy od układu tekstu. Jeden z najwybitniejszych znawców naszej literatury romantycznej prof. Wacław Kubacki, stwierdził już w roku 1962, po premierze
Tytuł oryginalny
Spór o "Dziady"
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 49