- Uważam, że "Straszny Dwór" w reżyserii Andrzeja Żuławskiego tak odbiega od intencji autorów, że niemoralne jest wystawianie go na narodowej scenie - skarży się praprawnuczka kompozytora, pani Danuta Moniuszko-Janowska.
Potomkowie Moniuszki skierowali list otwarty do Jerzego Bojara, dyrektora naczelnego Teatru Narodowego. W liście czytamy "... Pan Andrzej Żuławski miał prawo do własnej interpretacji utworu, ale uważamy, że znacznie przekroczył dopuszczalne granice swobody. W imieniu rodziny kompozytora w kraju i za granicą zwracamy się o zdjęcie tej inscenizacji Strasznego Dworu." JERZY WALDORFF: W tej kontuszowej komediooperze bohaterowie są wożeni na wózkach inwalidzkich, a najsławniejszą tenorową arię polską "Noc cicha" Stefan śpiewa, zdejmując buty, onuce i wreszcie rozchełstując koszulę na piersiach. Brakuje tylko, aby zesikał się na publiczność. Młodzież, nie znająca oryginału, wyjdzie z teatru z zupełnie wypaczonym obrazem dzieła Stanisława Moniuszki i Jana Chęcińskiego. Równie głupiego, bezczelnego, obraźliwego dla narodu polskiego przedstawienia za swojego długiego życia nie oglądałem. A widziałem, z wyjątkiem prapremiery w 1865 r., wszystkie i