EN

21.05.2007 Wersja do druku

Spoko, to tylko premiera!

"Rigoletto" w reż. Marka Weissa-Grzesińskiego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.

Gdyby szukać analogii do słynnej opery Giuseppe Verdiego "Rigoletto" w świecie filmu, znalazłoby się ją u Ettore Scoli w pamiętnym obrazie "Odrażający, brudni, źli". Bo i na wyżynach książęcych apartamentów u Verdiego, i w dzielnicy nędzy i nędzników u Scoli dzieje się podobnie - z moralnego punktu widzenia. Tyle że na wyżynach więcej jest podłości, by tak rzec, z wyboru. Poza jednym tylko wyjątkiem. Wychowywanej pod kloszem, a więc bezbronnej wobec napastliwości wyuzdanego świata, córki książęcego błazna - cnotliwej Gildy. I to właśnie ona w finale zapłaci za całą nędzę moralną tego świata po to, aby mógł on kręcić się dalej, bo jak się okazuje, cnota jest smarowidłem niegodziwości... "Rigoletto" pojawił się właśnie na scenie Opery Bałtyckiej. Był oczekiwany przez nie tylko melomanów, jak każda operowa premiera, tym razem zwłaszcza w świetle dyskusji nad statusem, rolą i przyszłością tej sceny. Dyskusji, która przeszł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 117

Autor:

Tadeusz Skutnik

Data:

21.05.2007

Realizacje repertuarowe