Po setkach lat ewoluowania form literackich sporym krokiem w tył wracamy do pierwszej połowy XIX wieku. Jacek Chmielnik (dramaturg jak najbardziej współczesny) napisał dramat romantyczny "Giewont". Jego prapremiera odbyła się właśnie w Teatrze Nowym w Łodzi. Autor i jednocześnie reżyser przedstawienia, reklamując swoje dzieło, zapowiadał z demaskatorskim zacięciem, że utwór stawia pewne pytania: m.in.: Jakie jest samopoczucie Polaków u progu zjednoczonej Europy? Dlaczego stajemy się narodem małych cwaniaków? Kim jesteśmy? Pytania tak ważkie (szczególnie to drugie), że chciałoby się poznać odpowiedzi. Oczywiście, dzieła wielkie nigdy nie dają gotowych odpowiedzi, ale zmuszają odbiorcę do myślenia. Przyznam się, że "Giewont" do niczego specjalnie mnie nie zmusił. Nie zauważyłem też pytań o naszą tożsamość czy samopoczucie. Czy wystarczy pokazać małego cwaniaka, żeby butnie twierdzić, że utwór stawia jakieś pytania? Dużym uproszczenie
Tytuł oryginalny
Spojrzał z góry
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Łódzki" nr 34