- Cenię sobie otwartość. Prawie wszystko robię w szczerej konfrontacji. Oczywiście, każdy ma chwile, kiedy chce uciec w szaleństwo. Jako aktorka mogę wtedy pójść do teatru i grać podwyższoną temperaturę emocji - mówi aktorka AGNIESZKA GROCHOWSKA.
Rz: "Wieczór Trzech Króli", w którym występuje pani ostatnio w Teatrze Polskim w Warszawie, jest również o tym, jak igra z nami los. A co pani powie o swoim aktorskim losie? Agnieszka Grochowska: Los jest bardzo wygodnym wytłumaczeniem, gdy działamy wbrew rozsądkowi i pewnych rzeczy nie chcemy zauważać. Ale może to jest właśnie najpiękniejsze, że oczekujemy w życiu cudów i potrafimy urwać się z łańcucha, poddać emocjom, zakochać, nawet jeśli konsekwencje bywają takie, jak przeczuwaliśmy - opłakane? Szekspir przekonuje, że na pewno nie istnieje coś takiego jak obiektywna rzeczywistość, a reżyserowi Danowi Jemmettowi zależało na tym, żebyśmy pokazali wewnętrzny świat i prawdziwe przeżycia. Po kilku latach nieobecności w teatrze wolałam zagrać kobietę szaloną z miłości, niż tworzyć postać charakterystyczną. Nie chce pani powiedzieć o swoim aktorskim losie? - Zawsze jest wybór. Można iść w prawo albo w lewo! A główna r