Tom Stoppard ma w sobie coś z prymusa. Uwielbia popisywać się wiedzą z rozmaitych dziedzin: "Arkadia", jego przedostatnia sztuka (grana z powodzeniem w gdańskim Wybrzeżu i warszawskim Ateneum) była quasi kryminalną zagadką łączącą zagadkę historyczno-literacką z dyskusją wokół ostatniego twierdzenia Fermata i teorii chaosu. Przynajmniej jednak polski widz z grubsza wiedział, kim był niejaki Byron. Czy ktoś (poza anglistami) będzie wiedział cokolwiek o Alfredzie Edwardzie Housmanie, filologu klasycznym i poecie z przełomu wieków, bohaterze "Wynalazku miłości"? Sztuka zaczyna się świetną sceną: Charonowa łódź uwożąca zakochanego w antyku Housmana spotyka na środku nurtu "trzech panów w łódce nie licząc psa" z powiastki Jerome K. Jerome'a. W inscenizacji przygotowanej przez gdański Teatr Wybrzeże scenograf Paweł Dobrzycki pięknie i mądrze przepuścił ów Styks-Tamizę przez obrys zaśniedziałego greckiego amfiteatru. Cóż, kiedy obiecująco
Tytuł oryginalny
Spływ Styksem
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 48