Stary Teatr pod nową dyrekcją artystyczną Tadeusza Bradeckiego rozpoczął swój sezon od Shakespeare'a, choć nie oryginalnego, lecz - jak to określał Jarosław Marek Rymkiewicz w odniesieniu do swych adaptacji Calderona - w imitacji Janusza Głowackiego. Nie jest on pierwszym autorem, prowadzącym literacką grę z "Hamletem" - z jego postaciami i sytuacjami. Wystarczy przywołać Toma Stopparda "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" czy Ivo Breśana "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna", a z filmów "Ofelię" Claude'a Chabrola i "Reszta jest milczeniem" Helmuta Kautnera. Głowacki zaproponował jednak w tym względzie nowe rozwiązania. Spojrzał bowiem na Elsynor i rozgrywające się w nim wypadki z perspektywy mocarstwa-protektora, czyli Norwegii Fortynbrasa, który u Shakespeare'a wkracza do akcji dopiero na końcu, by w śmiertelnej ciszy, jaka tam zapanowała, zaprowadzić ostateczny porządek w królestwie duńskim. U Głowackiego natomiast sam uwik�
Tytuł oryginalny
Spiskowa teoria "Hamleta"
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Gdański nr 47