EN

14.10.2020, 11:03 Wersja do druku

Śpiewaj mi tak, jak ci zagram…

"Akompaniator"   Anny  Burzyńskiej  w reż. Mariusza Pilawskiego w Teatrze Małym w Manufakturze w Łodzi. Pisze Katarzyna Wojtysiak-Wawrzyniak w portalu Teatrologia.info.

fot. mat. teatru

Gniewać się na kobiety! Co za upokorzenie! Zwłaszcza gdy owe kobiety mogą się zemścić śmiechem.
Alexandre Dumas

Cisza wyzwala. Milcz.
Philippe Pozzo di Borgo

3 października w Teatrze Małym w Manufakturze w Łodzi odbyła się premiera Akompaniatora. Mariusz Pilawski sięgnął po sztukę znanej polskiej dramatopisarki Anny Burzyńskiej. Autorka zadebiutowała dramatem o przykuwającym uwagę tytule Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę, wystawianym do tej pory kilkanaście razy. Jej sztuki teatralne zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i zaprezentowane ponad siedemdziesięciokrotnie w teatrach w Polsce i za granicą, w tym także na Dominikanie, Kubie i w Kolumbii.

Anna Burzyńska wyznaje, że krótsza wersja Akompaniatora była jubileuszowym prezentem dla znanej krakowskiej śpiewaczki operowej Jadwigi Romańskiej, która jest zarazem jej przyjaciółką. Sztukę czytano w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i zyskała uznanie odbiorców, dlatego autorka napisała jej pełną wersję sceniczną. Prapremiera miała miejsce na deskach tegoż teatru w reżyserii Józefa Opalskiego. Tym razem po ten utwór sięgnął Mariusz Pilawski, ale zrobił to w nowy i niebanalny sposób.

Akompaniator to przewrotna komedia, w której występują zaledwie dwie postaci, tytułowy akompaniator i śpiewaczka operowa. Mamy tu do czynienia z jednej strony z dramatem niemalże mieszczańskim, z drugiej zaś strony widzimy groteskową historię miłosną, która niekiedy nabiera charakteru kryminalnego. Burzyńska sportretowała świat ludzi muzyki, opery i teatru zarazem w sposób konwencjonalny i patetyczny, jak i groteskowy i ironiczny.

Na uwagę zasługuje gra aktorska balansująca pomiędzy schematyczną, niekiedy przerysowaną konwencją a przesadą i wyolbrzymieniem charakterystycznym dla groteski. W rolę akompaniatora, mężczyzny w średnim wieku, ubranego w miarę elegancko i całkowicie niezwracającego uwagi wcielił się Witold Łuczyński. Jest bardzo przekonujący jako od lat niespełniony zawodowo, pełen ukrywanej namiętności do śpiewaczki i pasji do muzyki akompaniator.

Warto podkreślić, że w rolę operowej diwy, ubranej w czarny kombinezon, czerwone buty i czerwoną biżuterię, wcieliła się występująca od wielu lat na Scenie Teatru Wielkiego w Łodzi prawdziwa mezzosopranistka Agnieszka Makówka.

W czasie spektaklu można było podziwiać między innymi wirtuozerię jej wykonania operowej arii L’amour est un oiseau rebelle z Carmen Georges’a Bizeta. Jak można się było przekonać, poza zdolnościami wokalnymi artystka prezentuje też niemały talent komediowy.

Scenografia przedstawia typowy pokój prób. Widzimy krzesła, okno z wdzięcznie powiewającym firankami, pulpit do nut i oczywiście symboliczne pianino, które staje się niemym świadkiem wyznań, zwierzeń, scen miłości i zazdrości. Ponadto właśnie pianino będzie czasem przywodzić na myśl łoże kochanków, by niemalże po chwili zabrzmieć głucho, jak wieko trumny. Wszak nie przypadkiem akompaniator powtarza jak motyw muzyczny zdanie, że w życiu liczą się tylko dwie rzeczy: miłość i śmierć.

W sztuce pojawia się przywołany przez bohaterów świat teatru, opery, wielkich przedstawień i koncertów, sławnych reżyserów i śpiewaczek. Padają znane nazwiska, tytuły słynnych utworów, nazwy miast, jednym słowem to dolce vita, kolorowy świat z pierwszych stron gazet. Zakochany w śpiewaczce akompaniator zdaje się być na początku cichy, niemalże nieistniejący. Jego obecność to jedynie sprawnie przebiegające po klawiaturze palce, aż do momentu, w którym postanawia odkryć karty.

Uczucie bohatera pokazywane jest za pośrednictwem metafor ze świata muzyki, któremu podporządkował całe swoje życie. Towarzyszy ukochanej od ponad dwudziestu lat. Śledzi jej wzloty i upadki, sekretne romanse, spełnienia i zniechęcenia. Najmniejsza rzecz nie jest w stanie ujść jego uwagi – grymas twarzy, falowanie sukienki, nastrój. Co zastanawiające, akompaniator posiada także urządzony pokój i garderobę dla wybranki swojego serca. Codziennie po spektaklu w operze jada z nią wytworne kolacje i budzi rankiem ulubionym utworem muzycznym. Westchniemy lub uśmiechniemy się ironicznie: cóż to za sielankowy obrazek. Jeszcze chwilę, a sztuka osunie się w kicz. Nic z tych rzeczy. To wszystko dzieje się w głowie akompaniatora, ponieważ jego jałowe i niespełnione życie jest odwrotnością życia wyimaginowanego.

Napięcie dramatyczne powoli rośnie i w pewnym momencie śpiewaczka, która nie zwracała zupełnie uwagi na zakochanego w niej mężczyznę, staje się podatna na jego sugestie, zaczyna nawet odwzajemniać jego uczucie. Jak zadziała to na akompaniatora i czy jest on gotowy na odegranie prawdziwej arii miłosnej? Czy okaże się prawdziwym amantem, czy też…? Tutaj zapada cisza. Czy aby przed przysłowiową burzą?

Akompaniator Teatr Mały w Łodzi. Autor: Anna Burzyńska; reżyseria i scenografia: Mariusz Pilawski; współpraca reżyserska: Witold Łuczyński. Występują: Agnieszka Makówka – śpiewaczka, Witold Łuczyński – akompaniator. Premiera 3 października 2020.

Tytuł oryginalny

Śpiewaj mi tak, jak ci zagram…

Źródło:


Link do źródła

Autor:

Katarzyna Wojtysiak-Wawrzyniak

Data publikacji oryginału:

14.10.2020