SYLWESTROWA premiera "Strasznego dworu" Stanisława Moniuszki w stołecznym Teatrze Wielkim, przygotowana muzycznie i dyrygowana przez Roberta Satanowskiego, spełniła oczekiwania: koncepcja nowa, śmiała i oryginalna, wypracowana w każdym szczególe. Zadanie niełatwe na scenie teatru, w którym, jak wiadomo, w 1865 roku odbyła się prapremiera arcydzieła Moniuszki, i który, jak żaden inny, nie jest w tym stopniu obciążony tradycją. Jak się zdaje, stopniowo następuje zmiana w nastawieniu odbiorców do "Strasznego dworu" skłonnych obecnie, i chyba słusznie, widzieć i słyszeć w tym utworze operę nie tyle patriotyczną ile komiczną. Sytuacje wręcz zabawne, lekkie przymrużenie oka, typowe dla Moniuszki dworowanie sobie z braci szlacheckiej. Jeżeli słuchając mamy się wzruszać, to najchętniej wzruszalibyśmy się pięknem muzyki i artyzmem jej wykonania. Dobrze zagrać i dobrze zaśpiewać - to zadanie najprostsze i - coraz trudniejsze. Dużo się na to składa,
Tytuł oryginalny
Spieszmy na "Straszny Dwór"
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 12
Data:
17.01.1984