W "Folwarku zwierzęcym" Orwella zwierzaki, a konkretnie świnio, budują totalitarny socjalizm. Jeszcze trzy lata temu sztuka taka budziłaby wypieki na twarzy, dziś jest tylko dowcipną powtórka dawno przerobionej lekcji. "Folwark zwierzęcy" jest drapieżny w widzeniu rewolucji - czuje się jednak, że autor nigdy jej w sowieckim wydaniu nie oglądał. Aby wizyta Teatru im. St. Jaracza z Łodzi mogła w Katowicach dojść do skutku w dniach 9 i 10 czerwca br., potrzebna była na miejscu żywa świnka. W jej szukanie zaangażował się sam naczelny weterynarz Katowic i rzeczywiście znalazł okaz reprezentacyjny, świnka była rasy angielskiej - brązowa, nie za gruba i wykąpana, choć pojawiła się na Scenie zaledwie przez moment; zachowywała się jak najprawdziwsza gwiazda: nie chrząkała, nie wierciła się, posłusznie trwając w narzuconej pozie. Spektakl reżysera Piotra Cieślaka rozgrywa się w drewninnej stajence, wyposażonej w umowne żłoby, przegrody i drab
Tytuł oryginalny
Spektakl okrutnej bajki
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza Nr 135