W teatralnym przedsięwzięciu "1968. Okupacja Kammerspiele" na czołowej niemieckiej scenie Polskę reprezentuje Wojtek Klemm. I przypomina, że granica między Zachodem a Wschodem po 50 latach trzyma się mocno - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
"Spokojnie, nie będziemy okupować teatru. W końcu nam tu płacą" - tymi słowami witają mnie artyści Münchner Kammerspiele. Wchodzę na spektakl "1968. Okupacja Kammerspiele" - a właściwie cały wieczór, w którym reżyserzy i kolektywy z różnych stron świata opowiadają o buncie sprzed pół wieku i tym, co z niego zostało. Polskim składnikiem tego wydarzenia stało się przesłanie... Piotra Szczęsnego. Spektakl o "zwykłym, szarym człowieku", który podpalił się w październiku w centrum Warszawy w proteście przeciw władzy PiS, wyreżyserował Wojtek Klemm, artysta od lat pracujący równolegle w Polsce i krajach niemieckojęzycznych. Kammerspiele to jedno z gorętszych miejsc na teatralnej mapie Niemiec. Z przodu okazała fasada i mieszczańska kawiarnia, z tyłu kluboświetlica, w której spotykają się studenci przybyli z całej Europy. Scenę często oddaje się tu cudzoziemcom, ostatnio w Monachium reżyserował m.in. Oliver Frljić, ten od "Klątwy". N