"Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery w reż. Adolfa Weltschka w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Chcieli chłopca, dostali dziewczynkę. I ją pokochali. Podobnie jak czytelnicy. Bo panny Shirley, głównej bohaterki książki Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza", po prostu nie da się nie pokochać. Trochę krnąbrna, odważna w słowach, pozwalająca dryfować wyobraźni w najbardziej zaskakujących kierunkach, stała się wymarzoną towarzyszką dorastania wielu pokoleń. Nic więc dziwnego, że taką klasykę w reżyserii Adolfa Weltschka chce wystawiać krakowski teatr Groteska. I wychodzi całkiem nieźle. Przede wszystkim scena przy ul. Skarbowej 2 zaryzykowała. Postanowiła bowiem fabułę przedstawienia o niesfornej Ani zbudować w dużej mierze z piosenek. Do scenariusza Małgorzaty Zwolińskiej muzyczną warstwę dopisał Piotr Klimek. I wyszło więcej niż zgrabnie. Słowa o samotności, byciu niekochanym, poszukiwaniu swojego miejsca czy rzucanych w bezkres nocy rozmów z nieżyjącą matką trafiają w punkt. Te przejmujące wyznania pełnej zabawnych