- Ścisłe zajęcia dobrze robią na umysł, a w życiu potrzebna jest mocna głowa
- mówi ANDRZEJ PONIEDZIELSKI, artysta wielu talentów, który w piątek wystąpi z Magdą Umer w spektaklu "Chlip Hop" w olsztyńskim amfiteatrze.
Skończył pan studia na Wydziale Elektrycznym. Na kierunku technicznym rodzą się poeci? - Jedno wcale nie wyklucza drugiego. Ścisłe zajęcia dobrze robią na umysł, a w życiu potrzebna jest mocna głowa. Ale lata studiów to były piękne czasy nieprzerwanej wesołości. Za moich czasów studiowało się naprawdę bardzo przyjemnie. Był to sposób na przeżycie kilku lat w niekrępującym towarzystwie. A studia techniczne polecam młodym ludziom, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić. One wiele uczą. Naprawdę. No tak, z dyplomem elektryka można - jak dobrze pójdzie - zostać prezydentem. Kim pan chciał zostać, gdy zdawał na studia? - Oczywiście, że chciałem zostać strażakiem. Jak każdy młody chłopak - chciałem być strażakiem albo policjantem z dyplomem. A prezydentem? Nie chcę być prezydentem. Na pewno nie sprawdziłbym się jako głowa państwa w takim stanie rzeczy, jaki jest dzisiaj. Ale owszem, gdybym został, miałbym wielką przewagę w stos