Najnowsza premiera warszawskiego Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, "Siedem grzechów głównych" Bertolta Brechta i Kurta Weilla może być zaskoczeniem - bardzo zresztą pozytywnym - dla widzów tej placówki. Jest w nim trochę opery, trochę kabaretu i sporo baletu; jest drapieżny tekst i doskonale dopasowana doń muzyka, a wszystko to układa się w bardzo harmonijną całość. Zasługa to oczywiście autorów, ale w tym przypadku równie wielka - inscenizacji i wykonawstwa. Tak znakomitą jedność pomiędzy treścią i formą widowiska, zamysłem reżyserskim i oprawą plastyczną (typowe dekoracje prawie nieobecne, lecz kukły ustawione w ekspresyjne grupy aranżują znakomicie przestrzeń sceniczną) oraz choreografią - rzadko doprawdy się spotyka. Dopełniają tę harmonię mocno podkreślające charakter postaci, celowo przerysowane (wszystko to robione jest ostrą kreską) kostiumy oraz prowadzona z nerwem zarówno w songach, jak frag�
Tytuł oryginalny
Spektakl mocny w wyrazie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 270