"Miłość na Krymie" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Komedia tragiczna, jak autor nazwał "Miłość na Krymie", dzieje się w Rosji, ale jest nie tylko o Rosji. Rozpisanie akcji na trzy epoki, carską, stalinowską i kapitalistyczną, daje wprawdzie fascynującą panoramę rosyjskich dziejów najnowszych, ale przecież stanowi równocześnie triadę iście dialektyczną i uniwersalną, bo pokazuje, jak stary porządek chyli się ku upadkowi, jak rewolucja wprowadza nowy ład, a ten znowu zmienia się w swe zaprzeczenie. Rosja to pretekst, oczywiście nie byle jaki, aby pokazać, że każde status quo ma w sobie zaczątek rozpadu. Mistrzostwo dramaturga Sławomira Mrożka odsłania się tu w pełni przez tę właśnie bogatą, wielokontekstową grę konkretu i uogólnienia, zdarzeń historycznych i metafizycznych, przyziemności życia i piękna marzenia. Nie ma co ukrywać: reżyser Krzysztof Babicki dał tej komedii tragicznej wcielenie teatralne równie mistrzowskiej rangi. To spektakl kapitalny i wielki, jeden z najlepszych w ostatni