Dzień drugi "Mąż z żoną". Wszyscy, którzy tych "owoców" miłości spróbowali, wiedzą jak to bywa. Nie wszystko się razem układa, a że życie jest teatrem, a teatr życiem, to bywa i tak, jak to wczoraj sobie oglądałem. W wypadku pokazanego przez Teatr Powszechny "Męża i żony" hr. {#au#207}Fredry{/#}, sytuacja bardziej skomplikowaną się wydaje, bo właściwie jest to festiwal Krystyny {#os#305}Jandy{/#}... Nic dziwnego, że teatralni koledzy p. Krystyny nie startowali do artystycznych wyścigów. Jej festiwal, jej brawa, jej publiczność. Oczywiście nie wszystkim się udawało trzymać swoje talenta na wodzy i co rusz... to Piotr {#os#327}Machalica{/#} błysnął jako zakochany w dwóch kobietach Alfred (dobrze mu ta miłość robiła, bo włosów mu wyrosła obfitość za sprawą wrocławskiej specjalistki od takich cudów na scenie, czyli Zofii {#os#2873}Hejne-Bregulla{/#}), to z kolei Joanna {#os#318}Żółkowska{/#} w roli subretki (czyt. pokojówki
Tytuł oryginalny
Spektakl jak mąż z żoną
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 112