- Poczuliśmy zmęczenie dobrymi zmianami. I potrzebę odpoczynku, odsapnięcia, wejścia w jakąś normalność. Bo nasz spektakl jest mimo wszystko alternatywną normalnością. A praca nad baśnią zakłada anarchię wyobraźni - rozmowa w Gazecie Wyborczej - Wrocław z Anką Herbut i Łukaszem Twarkowskim, dramaturżką i reżyserem spektaklu "GRIMM: czarny śnieg", który miał swoją premierę w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Agata Saraczyńska: Z którymi baśniami Grimmów spotkamy się w waszym spektaklu [na zdjęciu]? Anka Herbut*: Już sama baśń, jaka narosła wokół braci Grimm, będzie inspiracją dla całości, choć oczywiście pojawią się też zebrane przez nich opowieści... Łukasz Twarkowski*: Mówimy zawsze: "baśnie braci Grimm", a przecież oni spisali teksty, które nie przynależą do nikogo. Mądrość ludową? A.H.: Raczej historie, które opowiadali sobie ludzie, żeby rozprawić się z lękami czy dać ujście utopijnym pragnieniom. Żeby oswoić świat, którego nie rozumieli. Stawiamy pytanie, czym wtedy była ta ludowa mądrość i czym jest dzisiaj. Przekładamy ją na współczesny język, starając się opowiadać o naszej rzeczywistości. Okazuje się, że zebrane dwieście lat temu baśnie świetnie się do tego nadają. Mówicie o aktualiach? Ł.T.: Tak, ale nie publicystycznie. Pracujemy od pół roku, w tym czasie zmieniła się rzeczywistość. Od