"Szklana góra" to przedstawienie, o którym chciałoby się krzyknąć: "Genialne! Panie i Panowie, czapki z głów!". Zachwyca i porywa w nim wszystko. Niezapomniane, wyraziste kreacje aktorskie. Wartka akcja. Pełne humory dialogi. Bajeczna gra świateł. Fantastyczne kostiumy, dzięki którym od aktorów wprost wzroku oderwać nie można. Dynamizm sytuacji scenicznych. Momentami straszliwe, a chwilami rozbrajająco zabawne efekty akustyczne i wizualne. Wreszcie muzyka i śpiew, które nie dominują w widowisku, ale decydują o charakterze całego spektaklu, dodając mu uroku i lekkości. Tak że nawet osoby nie będące miłośnikami musicali, czyli na przykład ja, zaczynają doceniać ich piękno. Z pewnością nie zapomnę nadwornego czarownika-intryganta o charyzmie, jakiej pozazdrościłby mu niejeden szaman, a obdarzonego włosami, o których tylko pomarzyć mogą kobiety. Jego ulubione powiedzonko ("frajery - bajery!") wypowiadane złowieszczo utkwiło mi w głowie i może
1.10.2007
Wersja do druku