- Poznaję tradycję polskiego teatru, nieco głębiej rozumiem też różnorodne potrzeby widzów i twórców. Dzisiaj to jest dla mnie najważniejsze pole inspiracji, przez nikogo niezagospodarowane - mówi reżyser Jędrzej Piaskowski w rozmowie z Jackiem Cieślakiem w miesięczniku Teatr.
JACEK CIEŚLAK Wszedł Pan bardzo mocno do polskiego teatru, pracował Pan na pełnych obrotach, Pańskie spektakle spotkały się z dużym odzewem widzów i krytyki. Tymczasem pod koniec lutego, na tydzień przed premierą "Nad Niemnem" w lubelskim Teatrze im. Juliusza Osterwy, gdzie wcześniej wyreżyserował Pan znakomite Trzy siostry, rząd zdecydował o zamknięciu wszystkich scen z powodu pandemii koronawirusa. Spektakl był w drodze na świat, ale poród odwołano. Jak się Pan odnajduje w tej bezprecedensowej sytuacji, która nie wiadomo jak się rozwinie? JĘDRZEJ PIASKOWSKI Od razu pozwolę sobie zaznaczyć, że myślę o spektaklach w kategorii "my", bo pracujemy wspólnie z dramaturgiem Hubertem Sulimą, a nasza praca ma charakter wyjątkowo kolektywny. Staram się to podkreślać, gdzie tylko mogę. Przede wszystkim liczymy na to, że "Nad Niemnem" jednak doczeka się premiery. To kwestia czasu. Nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej. Spektakl był praktycznie gotowy