Niemiecki filozof Theodor Adorno twierdził, że sztuka chcąc wyrazić dramat współczesności powinna milczeć - w przeciwnym razie estetyzuje zbrodnię. Tymczasem chorwacki dramaturg Slobodan Śnajder w dramacie "Skóra węża" postanowił "wykrzyczeć" bałkańską tragedię. Sześć lat temu Śnajder zobaczył w bośniackich wiadomościach reportaż o kobiecie brutalnie zgwałconej przez serbskich żołnierzy. W szpitalu nie chce ona nawet zobaczyć dziecka - usta wykrzywia jej okrutny grymas, słychać dramatyczny krzyk: "Przecież to jest mój killer". Skąd wziął się u prostej kobiety ten anglojęzyczny wtręt? Nie wiadomo. Wizja niszczącej amerykanizacji powraca jednak u Śnajdera obsesyjnie. Nieodzownym elementem jego stylu jest także kultywowanie rodzimej tradycji. Fabuła "Skóry węża" opiera się na bośniackiej baśni. Ciężarna kobieta, która złamała zasady moralne, jest przekonana, że nosi w sobie węża. Aby dziecko nie wyrosło n
Tytuł oryginalny
Spalić skórę węża
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Krakowie nr 12