Spektakle XII Międzynarodowych Spotkaniach Teatrów Tańca w Lublinie recenzuje Andrzej Z. Kowalczyk w Kurierze Lubelskim
Teza sformułowana przez mistrza Hitchcocka głosi, że film powinien się rozpocząć od trzęsienia ziemi, a później napięcie ma rosnąć. Odnosząc to wskazanie do programu 12. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca można rzec, że częściowo zostało zrealizowane. Festiwal rozpoczął się od bardzo dobrego spektaklu Anny Żak i Darii Dziedzic, a potem przynajmniej trzykrotnie - za sprawą Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, teatru Dada von Bzdülöw oraz przede wszystkim Wojciecha Kapronia - artystyczne napięcie poszybowało bardzo wysoko. Niestety, ostatni dzień nie przyniósł kulminacji; miast Himalajów lub choćby Alp mieliśmy co najwyżej Karpaty Wschodnie, bo na taką zaledwie wysokość wspięła się węgierska Krisztian Gergye Company w spektaklu "Nie Ma Takiego Miejsca Jak Raj" [na zdjęciu]. Ta niezbyt wysoka ocena prezentacji Węgrów zawiera pewien paradoks. W gruncie rzeczy bowiem ich spektakl ogląda się dobrze. Krisztian Gergy