Jolanta Janiczak, 32-letnia dramaturżka "Detroit. Historii ręki", przypomniała, że od taśmy produkcyjnej w fabryce Forda wywieść można Auschwitz i inne obozy pracy, z napisami "Arbeit macht frei" na bramie wejściowej. Taśmowo równie skutecznie można przecież składać samochody, co rozkładać ludzi - pisze Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.
Ideologiczny fundament ludzi takich jak ja, czyli wychowanych w poprzedniej epoce, sypie się niczym kręgosłup ciężarowca. Jak to jest na przykład z pracą? Jest to wciąż wartość sama w sobie? Korporacyjna apokalipsa, przedstawiana w powieściach i filmach - na przykład ostatnio w "Obcym ciele" Krzysztofa Zanussiego - pokazuje pracę jako technokratyczny terror, który niszczy nie tylko konkurencję, ale i własny personel. Także ostatnia tegoroczna premiera Teatru Polskiego w Bydgoszczy ukazała wytężoną pracę jako drogę do zagłady. Henry Ford kochał społeczeństwo, lecz nie miał wyrozumiałości dla konkretnego, pojedynczego człowieka. Jolanta Janiczak, 32-letnia dramaturżka "Detroit. Historii ręki" [na zdjęciu], przypomniała, że od taśmy produkcyjnej w fabryce Forda wywieść można Auschwitz i inne obozy pracy, z napisami "Arbeit macht frei" na bramie wejściowej. Taśmowo równie skutecznie można przecież składać samochody, co rozkładać ludzi.