"Szary Anioł" Moritza Rinkego, przedstawienie, które od czwartku będzie wystawiane w teatrze Atelier, nawiązuje do najlepszych lat tej sceny, kiedy na afisz trafiały mroczne, gęste dramaty niemieckojęzycznych autorów.
Wprost z rozpalonej plaży nurkowanie w duchowych przepaściach - taki był przez dwadzieścia lat istnienia tej sceny przepis na sukces sopockiego teatru Atelier. Teatr w swoim pionierskim okresie grał w dawnym hangarze na kajaki, usytuowanym tuż przy sopockim Grand Hotelu. Wystarczyło otrzepać klapki z piasku, by trafić do teatralnej sali. Obecnie co prawda Atelier mieści się w nowo wybudowanym klubie, zmienił się też mocno jego repertuar. Ale "Szary Anioł" Moritza Rinkego, przedstawienie, które od czwartku będzie wystawiane w teatrze, nawiązuje do najlepszych lat tej sceny, kiedy na afisz trafiały mroczne, gęste dramaty niemieckojęzycznych autorów. Moritz Rinke w swojej sztuce opisał jedne z ostatnich dni życia Marleny Dietrich. Gwiazda spędza je w całkowitej samotności, jedynie w towarzystwie służącego. Przejmujące w dramacie Rinkego jest to, że bohaterka jego sztuki, patrząca już w oczy śmierci, nie potrafi oderwać się od swego sceniczn