Może, gdyby nie UNESCO, przeszlibyśmy obojętnie nad dziesiątą rocznicą śmierci Jerzego Grotowskiego. Reformatora teatru, który chciał zreformować świat. Może, gdyby nie w porę powołana Fundacja ARCHÉpelag, nie mielibyśmy w Trójmieście kontaktu z najważniejszymi wydarzeniami Roku Grotowskiego w Polsce.
To właśnie fundacja zorganizowała w miniony weekend trzydniowy maraton w przestrzeniach sopockiego Teatru off de Bicz. Gościliśmy na nim m.in. światowej sławy zespół baulów z Bengalu [na zdjęciu], ale też zespół klezmerów Teatru Sejneńskiego. Pierwsi są określani jako święci mężowie i "głupcy Boży", drudzy nie aspirują do takich określeń. Koncert baulów "Songs for Grot" ("Pieśni dla Grotowskiego") był zdecydowanie najbardziej egzotycznym składnikiem sopockich spotkań. Wywodzący się ze średniowiecza ruch baulów, hinduistów, ale nieuznających podziałów kastowych, ruch muzyków, pieśniarzy i tancerzy, tworzących znakomite filozoficzne teksty do komponowanej przez siebie muzyki, znany był Grotowskiemu i prawdopodobnie inspirował go do poszukiwań idących w głąb osoby ludzkiej. Śpiew baulów wciąż jest żywy, natomiast zanika pieśń ludowa na pograniczach polsko-białoruskich, o czym mówił w formie dramatycznej i wzruszającej do ł