Jett czasami śpiewa silnym głosem, ale częściej jakby łkała, wołała o pomoc. Jak doświadczona kobieta, której już przestaje zależeć na trzymaniu fasonu i szuka widzów, by przed nimi odegrać swoją żałość, swoje cierpienie, samotność, którym mogłaby wyrzucić obojętność na jej los - o płycie Renate Jett "Songs for (A)pollonia", dodanej do programu przedstawienia w Nowym Teatrze w Warszawie pisze Paulina Reiter w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.
Hit: Renate Jett 'Songs for (A)pollonia', Nowy Teatr, Warszawa. Płyta dodana do programu przestawienia. To ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy - śpiewa Renate Jett w przestawieniu Krzysztofa Warlikowskiego '(A)pollonia' i w wykonaniu austriackiej aktorki łamiącej polszczyznę tango samobójców sprzed wojny brzmi jeszcze bardziej rozdzierająco niż w oryginale. Jett czasami śpiewa silnym głosem, ale częściej jakby łkała, wołała o pomoc. Jak doświadczona kobieta, której już przestaje zależeć na trzymaniu fasonu i szuka widzów, by przed nimi odegrać swoją żałość, swoje cierpienie, samotność, którym mogłaby wyrzucić obojętność na jej los. Płyta to soundtrack do przedstawienia, w którym Jett występuje z zespołem (jak grecki chór) na żywo. 'Kto zostanie, by patrzeć, jak umieram?' - śpiewa w przepięknej własnej piosence otwierającej płytę i każe myśleć o bohaterkach przestawienia: Ifigenii poświęcającej się dla ojczy