EN

28.02.1986 Wersja do druku

Songi w brudnopisie

Z "Operą za trzy grosze" Bertolta Brechta są dziś pewne kłopoty. Bowiem już przed laty wszyscy zgodzili się, że jej wymowa społeczna, protest i oskarżenie od dawna nie brzmią zbyt przekonywająco. Również teatr Brechta, którego przejawem jest "Opera", jego założenia teoretyczne, traktowane niegdyś jako znakomity i oryginalny eksperyment estetyczny, nie mają dziś, po szaleństwach awangardy, waloru poruszającego widza. Wystawić sztukę jak Brecht przykazał, zgodnie z jego su­gestiami, nie sposób. Jedyne wyjście, to zamknąć teorie Brechta w podrecznikach historii i skupić się na tym, co w "Operze za trzy grosze" jest uogólnieniem, co jest do przyję­cia dla widza lat osiemdziesią­tych. Tak też sądzę, rozpoczął swoje myślenie o tym Jerzy {#os#1241}Grze­gorzewski{/#}. Dokonał skrótów w tekście, pozostała jedynie isto­ta głównych wydarzeń, histo­ria Mackiego, opowiedziana w zarysie, jakby wyśpiewana w balladzie. Pozostały też songi. Bo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Songi w brudnopisie

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 50

Autor:

Ewa Kielak

Data:

28.02.1986

Realizacje repertuarowe