"Sonata Belzebuba" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Tomasza Podsiadłego w Centrum Kultury w Gdyni. Pisze Henryk Tronowicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
"Sonata Belzebuba, czyli prawdziwe zdarzenie w Mordowarze" S.I. Witkiewicza to najnowsza premiera w Centrum Kultury w Gdyni. O Witkacym mówiono - artysta toksyczny, wariat z Krupówek. Dziwaczy, bzikuje, demonizuje. Nigdy nie wiadomo, kiedy mówi serio, a kiedy kpi. A jednak znamion genialności artyście nie odmawiały umysły z najwyższej półki, choćby filozof Roman Ingarden, czy na przykład Stanisław Lem. Branie się w teatrze za Witkacego zakrawa na szaleństwo. Akcję "Sonaty Belzebuba" autor umieścił głównie w jakichś węgierskich arystokratycznych salonach. Reżyser gdyńskiej adaptacji Tomasz Podsiadły zręcznie oczyścił tekst oryginału z partii, które - po latach - trącą myszką. Istvan, 21-letni kompozytor czuje, że artystą jest. Marzy o napisaniu sonaty, która zachwyci Belzebuba. I oto jak spod ziemi wyrasta hodowca byków z Brazylii, niejaki Baltazar. Temu z kolei zdolności twórczych brakuje. Nosi jednak w sobie potencjał zdolny artystycznie