Michaił Barysznikow? Dla wielu to po prostu archetyp tancerza. Ale też jeden z tysięcy rosyjsko-amerykańskich artystów, którzy albo zbierają Oscary i Noble, albo umierają w zapomnieniu, wykończeni nowojorskim wyścigiem szczurów. On nadzwyczajnie łatwo odnalazł się za oceanem, Ameryka naturalizowała go szybko i z ochotą. Nie tylko dlatego, że przyjeżdżając tutaj, miał już opinię jednego z największych - po Niżyńskim - tancerzy naszych czasów. Nie wystarczy mieć talent, trzeba jeszcze mieć to coś, co przyciąga spojrzenia. A jemu nikt nie był w stanie się oprzeć. Przecież nawet KGB, po sławetnej ucieczce tancerza w 1974 roku prosto w kanadyjską prerię, "podpisało" z Michaiłem B. pakt o nieagresji... Arystokrata tańca W maju tego roku oglądaliśmy go w Polsce podczas XX Łódzkich Spotkań Baletowych. Wcześniej Misza, jak nazywają go przyjaciele i anonimowi wielbiciele, przyjechał do Warszawy w 1990 roku na uroczysty koncert upamiętniaj�
Tytuł oryginalny
Solo w duecie
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9