NAJZUPEŁNIEJ wierzę w to, że sztuka Toma Kempińskiego "Solo na dwa głosy" cieszyła się dużym powodzeniem na scenach całego świata, z amerykańskim Broadwayem włącznie. Tak reklamuje ten spektakl Teatr "Wybrzeże" i nie ma żadnego powodu, aby temu nie wierzyć. Już samo streszczenie fabuły może do teatru przyciągnąć. Ocieramy się o tzw. wielki świat, albowiem główna bohaterka jest osobą wybitną, znaną, taką, która osiągnęła w życiu sukces. To wielka, światowej sławy skrzypaczka - kobieta w dodatku piękna i młoda. Aby obraz był jeszcze bardziej idylliczny Stefania (skrzypaczka) jest żoną znakomitego kompozytora, który na dodatek jest (jak wynika ze słów żony) nader atrakcyjnym mężczyzną. Wszystko jest więc, a raczej było, jak we współczesnej bajce. Dopełnieniem ekskluzywnego świata jest ekskluzywny psychiatra-meloman, do którego trafia... artystka. I tak rozpoczyna się spektakl. Skrzypaczkę poznajemy
Tytuł oryginalny
Solo na dwa głosy
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wybrzeża nr 4