- Gdy zostałem dyrektorem Ludowego, zacząłem zastanawiać się, skąd biorą się problemy z określeniem tożsamości tego teatru. Doszedłem do wniosku, że brakuje w nim rozliczenia się z przeszłością. Podobnie zresztą jak w innych teatrach, działających na terenach postindustrialnych. Wymyśliłem więc, że dobrze byłoby te nasze problemy skonfrontować z innymi. Dlatego powołałem festiwal miast postindustrialnych - mówi Jacek Strama, dyrektor Teatru Ludowego, o Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Post Soc w Nowej Hucie.
Z Jackiem Stramą, dyrektorem Teatru Ludowego, o Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Post Soc" w Nowej Hucie rozmawia Joanna Weryńska. Dlaczego postanowił Pan zorganizować festiwal, na którym zostaną pokazane nawiązujące do socrealizmu przedstawienia?Czyżby tęsknił Pan za komunizem? - Nie. Prezentowanymi w ramach festiwalu spektaklami chcę przywołać tamten czas, po to, by wywołać u widza śmiech przez łezkę, ale nie łezkę sentymentalizmu, tylko poczucia, że tyle czasu nam przez ten komunizm bezpowrotnie uciekło. Podczas festiwalu zostaną pokazane spektakle powstałe w miastach postindustrialnych, takich jak Nowa Huta. - Gdy zostałem dyrektorem Ludowego, zacząłem zastanawiać się, skąd biorą się problemy z określeniem tożsamości tego teatru. Doszedłem do wniosku, że brakuje w nim rozliczenia się z przeszłością. Podobnie zresztą jak w innych teatrach, działających na terenach postindustrialnych. Wymyśliłem więc, że dobrze byłob