Ostatnio poza Olimpiadą - niewiele ciekawego widzieliśmy w telewizji. Informacja co prawda jest trochę lepsza, jeżeli chodzi o stronę wizualną, tyiko ostatnio trochę niepokoi coraz częstsze zastępowanie filmu przez fotografię, a fotografią w telewizji - nie wiem dlaczego - jest makabryczna. Jej bezruch jest nieznośny. Natomiast teatr - "Teatr telewizji", ten, od którego spodziewamy się co poniedziałek premiery - zdaje się dogasać śmiercią naturalną, O niewypale "Tonią Kroger", którego nie uratował sam Holoubek, pisali już Wszyscy, ale ostatecznie może się zdarzyć. Gorsza, że poza "Papą" Cavailleta i Flersa, ciągle jeszcze zabawnym, nie widzieliśmy w ramach poniedziałkowych premier - nic. Albo nuda, albo tele-recordingi. Ratowała sytuację "Kobra", o której z taką pogardą zwykli się wyrażać intelektualiści. Dała nam dwa dobre-przedstawienia, dobre nie tylko w skali "Kobry", ale w skali "dobry spektakl". Był to "Cień podejrzenia" Sheriffa (z ni
Tytuł oryginalny
Sobieski pod Wiedniem
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 9