"Kobieta nad nami" w reż. Dariusza Szady-Borzyszkowskiego w Teatrze im. Węgierki niekochanych Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Ta sztuka jest jak markowy koniak podany w szklance. Znakomity tekst, którego aktorzy nie potrafią w wielu momentach udźwignąć, wygrać do końca. "Kobieta nad nami" w reżyserii Dariusza Szady-Borzyszkowskiego to wykonany w miarę sprawnie program minimum. Reżyserowi większe uznanie należy się za przetłumaczenie dramatu Aleksieja Słapowskiego i obdarowanie białostockiego Teatru Dramatycznego prapremierą polską niż za to, co oglądamy na scenie. Trzech do jednej Calpin (Marek Tyszkiewicz) zachowuje się momentami jak osoba obłąkana. Mówi do siebie, ma napady agresji przemieszanej z czułością, nagłym "rozklejeniem". Gaczyn (Piotr Dąbrowski) to inteligent, nieuleczalny fantasta, unikający prawdziwego życia. Łukojarow (Tadeusz Sokołowski) - kamieniarz, cham, brutal. Co ich łączy? Wyrok - piętnaście dni robót publicznych za pijaństwo. Spotykają się w mieszkaniu Olgi (Adrianna Biedrzyńska). Mają zrobić remont. Olga mieszka piętro wyżej - oto na