EN

24.01.1967 Wersja do druku

Smutny Mizantrop

Już pierwszy akt "Mizantro­pa" ostrzega krytyka przed nadmierną prawdomównością. Biednego Alcesta spotykają przez cały czas sztuki wielora­kie klęski za to, że ośmielił się powiedzieć Orontowi prawdę o jego złych wierszach. Mimo to ośmielę się powiedzieć, co my­ślę o złym przedstawieniu "Mi­zantropa". Jest to jedna z najpięk­niejszych i najmądrzejszych sztuk Moliera, która nie ma szczęścia w Warszawie. Przed laty wystawił ją Teatr Polski na swej scenie kameralnej, ob­sadzając główne role aktorami znakomitymi, ale o 20 lat co najmniej starszymi od ludzi jakich przedstawiać mieli na scenie. Wytknęła ten błąd obsady pod­ówczas dość zgodnie prawie ca­ła ówczesna krytyka. Upłynę­ło sporo czasu, konwencja fil­mowa i telewizyjna narzuciła nam z jeszcze większą siłą żą­danie prawdy postaci i charak­terów, ich sylwetek i fizjono­mii, ukazywanych na scenie. Nie można już dziś tłumaczyć się tutaj konwencją, czy umow­ności

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Smutny Mizantrop

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 24

Autor:

Roman Szydłowski

Data:

24.01.1967

Realizacje repertuarowe