Już pierwszy akt "Mizantropa" ostrzega krytyka przed nadmierną prawdomównością. Biednego Alcesta spotykają przez cały czas sztuki wielorakie klęski za to, że ośmielił się powiedzieć Orontowi prawdę o jego złych wierszach. Mimo to ośmielę się powiedzieć, co myślę o złym przedstawieniu "Mizantropa". Jest to jedna z najpiękniejszych i najmądrzejszych sztuk Moliera, która nie ma szczęścia w Warszawie. Przed laty wystawił ją Teatr Polski na swej scenie kameralnej, obsadzając główne role aktorami znakomitymi, ale o 20 lat co najmniej starszymi od ludzi jakich przedstawiać mieli na scenie. Wytknęła ten błąd obsady podówczas dość zgodnie prawie cała ówczesna krytyka. Upłynęło sporo czasu, konwencja filmowa i telewizyjna narzuciła nam z jeszcze większą siłą żądanie prawdy postaci i charakterów, ich sylwetek i fizjonomii, ukazywanych na scenie. Nie można już dziś tłumaczyć się tutaj konwencją, czy umowności
Tytuł oryginalny
Smutny Mizantrop
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 24