EN

23.12.1975 Wersja do druku

Smutna komedia, smutny los...

Kaniewska wchodząc na scenę, wracając z wielkiego świata w kraj dzieciństwa, zrujnowany, zapuszczony, a przecież wywołujący wspomnienia, rzewność - przynosi ze sobą powiew smutku. Zamyślenia nad losem. Poddania się czemuś nieuchronnemu. Czy to przeznaczenie, czy wyrok, a może świadomość przemijania? Gajew - tylko pozornie sam podnieca się własnymi tyradami, z pozornym zapałem wygłasza mowę do szafy, z udanym zapałem obiecuje sobie i innym - ten cud, te pieniądze, które mają uratować majątek, wiśniowy sad. Ale także i on nie wierzy, jego złudzenia, czy ułudy to tylko zewnętrzność; podbudowuje ją momentami mimowolnego komizmu. To przerywniki w nastroju, który wyznacza rezygnacja. Łopachin - namawia na parcelacje majątku, ma niby to silne argumenty, wie jednak, że nikt ich nie weźmie pod uwagę. Układny, grzeczny, a przecież nie uniżony, ma w sobie tę siłę, która wybuchnie w akcie IV tym krzykiem, tańcem zwycięskim, tym tupaniem nogami,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Smutna komedia, smutny los...

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 296

Autor:

Maria Kosińska

Data:

23.12.1975

Realizacje repertuarowe