"Niebieski, niebieski, niebieski" w reż. Iwony Kempy w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Szymon Kiżuk w Gazecie Pomorskiej.
Teatr Horzycy w Toruniu zamienił się w cyrk. Ale po śmiechu przychodzi czas na gorzką refleksję. "Niebieski, niebieski, niebieski" to spektakl, który na pewno nie pozostawi widza obojętnym. Historia jest prosta. Gdzieś na prowincji Środkowej Europy egzystuje sobie marny cyrk. Nie ma w nim już nic prócz cyrkowców. Ci zaś kłócą się ze sobą, piją, wspominają dawne - dobre w ich wspomnieniach - czasy. A cyrk umiera. Nie ma zwierząt - prócz zdychającej lamy - nie ma nawet pieniędzy na klej do plakatów. Jednak zdarza się cud - do "Cyrku Filadelfija" dociera urzędowe pismo o kwalifikacjach do "środkowoeuropejskiego stowarzyszenia cyrków wędrownych". Tam czekają zaś wyjazdy, możliwość szkoleń oraz przede wszystkim - dotacje. O kwalifikacji zdecydować ma zaś specjalna komisja o długiej i skomplikowanej nazwie, zwana w skrócie Komisją WC. Cyrkowe "wchodzenie do Europy", jak było do przewidzenia, kończy się klapą. Lama zdycha jeszcze przed pokazem, c