I Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych TrotuArt w Łodzi podsumowuje Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
W weekend spełnił się mój sen miłośnika teatru. Chodziłem po Łodzi i co trochę natykałem się na spektakl. Leniwy nastrój popołudniowego rodzinnego spaceru prysł, kiedy swój show rozpoczął "Najmniejszy cyrk świata" Antona Anderle w pasażu Rubinsteina. Wszyscy z wypiekami oglądali kolejne numery marionetkowych akrobatów, zapowiadane przez marionetkowego clowna Kukiego. Lalki mają talent krasomówczy: lina do popisu baletnicy była "napięta jak sytuacja ekonomiczna na Słowacji". Można było także stanąć nieco z boku, by podziwiać mechanizmy rządzące iluzją i sprawność palców mistrza. A i tak wciąż nie mieści mi się w głowie, jak lalka, która jeździ na jednokołowym rowerku, może jeszcze żonglować! Anderle zaś, gdy spostrzegł, że dla sporej grupy szczególnie ciekawskich widzów nie jest zasłonięty parawanem, kłaniał się nam. Dzieci z zachwytu szalały. Pawel Vangeli musiał w sobotę wieczorem przerwać pokaz "Swingujących m