EN

10.06.2024, 11:00 Wersja do druku

Śmierć ma posmak godziny szesnastej

„Biedermannowie” Anny Wakulik w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Katarzyna Wojtysiak-Wawrzyniak w „Teatrologii.info”.

fot. Maciej Zakrzewski / mat. teatru

Powróciły wszystkie przepadłe strachy. Strach, że krótka wełniana nić, wystająca ze skraju koca jest sztywna, sztywna i ostra jak stalowa igła; strach, że ten mały guzik mojej nocnej koszuli jest większy niż moja głowa, wielki i ciężki; strach, że ten okruch chleba, który zaraz spada z mego posłania, będzie ze szkła i rozbije się tam, na dole, i dojmujący niepokój, że wraz z tym wszystko właściwie się potłucze, wszystko na zawsze.
Rainer Maria Rilke, Zapiski Maltego Lauridsa Brigge

W piątkowy wieczór 4 maja 2024 Teatr Powszechny w Łodzi wystawił spektakl Biedermannowie na podstawie tekstuAnny Wakulik, w reżyserii dyrektora Teatru Wybrzeże Adama Orzechowskiego. To historia inspirowana losami rodziny niemieckich przemysłowców, którzy swoje losy związali z Łodzią. Sztuka wpisuje się w obecne we współczesnym dramacie i teatrze kategorie pamięci i tożsamości. Warto wspomnieć, że to właśnie w Łodzi powstał i cieszył się powodzeniem w latach 2002-2009 Festiwal Dialogu Czterech Kultur, pokazujący istnienie mniejszości narodowych, przekształcony później w Festiwal Łódź Czterech Kultur. Przedstawienie Biedermannowie bez wątpienia mogłoby być zachętą do poznawania przeszłości Łodzi, choć wydarzenia opowiedziane przez Orzechowskiego, mimo obecnego wątku realnej historii rodziny, jawią się raczej jako impresyjna metafora zbudowana wokół wydarzeń i emocji niż jako spektakl w stylu rekonstrukcji historycznej. To swoiste memento, bowiem, jak podkreśla dyrektorka Teatru Powszechnego Ewa Pilawska: ,,Chcemy opowiedzieć historię łodzian, którzy do końca wierzyli w Łódź i byli oddani Łodzi”.

Autorka tekstu, na podstawie którego powstało przedstawienie, Anna Wakulik, urodzona w roku 1988 w Gdańsku, należy do dramatopisarek młodego pokolenia, absolwentka Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, ukończyła także Szkołę Dramatu przy Laboratorium Dramatu i została stypendystką programu International Residency dla autorów The Royal Court Theatre (2011) oraz Forum of Young European Playwrights w Wiesbaden (2012). W latach 2012-2014 była kierownikiem literackim Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie, zaś od roku 2027 do 2020 dramaturgiem Teatru Dramatycznego w Warszawie. Jest autorką takich dramatów, jak: Sans souci (2009), Krzywy domek (2010), Elżbieta H. (2011), Zażynki (2012), Bohaterowie (2013), Wasza wysokość (2014), Dziki Zachód (2014), Zofia (2014), Błąd wewnętrzny (2016).

Fabuła Biedermannów jest zarazem realistyczna i poetycka. Orzechowski, wychodząc od wydarzeń związanych z historią rodziny niemieckich przemysłowców, postanowił stworzyć opowieść o świecie, którego już nie ma, a którego ślady są nadal w Łodzi obecne. Głównymi bohaterami sztuki są Bruno Biedermann, syn Roberta Ludwika, jego żona Luiza i córka Maryla. Poznajemy ich w najbardziej tragicznym momencie ich życia, tuż przed zdobyciem miasta przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku. W sztuce podkreślone są wątki patriotyczne i poświęcenie Biedermannów sprawie Polski. Warto wspomnieć, że Bruno jako ochotnik walczył w polskiej armii w czasie wojny polsko-bolszewickiej, a jego córka Maryla działała w ruchu podziemnym Armii Krajowej. Bruno reprezentuje typ starannie wykształconego przemysłowca, wszechstronnie dbającego o swoich pracowników. Reżyser przedstawienia podkreśla: „ W spektaklu inspirujemy się historią rodziny Biedermannów, których poznajemy w momencie granicznym – skrajnie tragicznym. W sytuacji, w której Bruno Biedermann wobec wkroczenia Armii Czerwonej do Łodzi i przejęcia przez Sowietów pałacu (w styczniu 1945) podejmuje decyzję o zabiciu żony, córki i siebie. To była sytuacja bez wyjścia. Bruno wybierał pomiędzy przeniesieniem jego żony Luizy i ciężko chorej córki Maryli do obozu NKWD na Sikawie a śmiercią na własnych warunkach – 'wolną śmiercią’. Wybrał wolną śmierć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja musiałbym dokonać takiego wyboru… W spektaklu przyglądamy się ostatniej godzinie życia Brunona, Luizy i Maryli, aby symbolicznie opowiedzieć o sytuacji zagrożenia, w której wojna i przemoc są u bram, są realnym niebezpieczeństwem. (…) Dlaczego nie chcieli opuszczać Łodzi? Stawiamy te pytania i próbujemy na nie odpowiedzieć”.

Pierwsza scena Biedermannów przedstawia salon fabrykanckiego domu pogrążony niemalże w całkowitej ciemności. Aksamitne, czarne wnętrze będzie zresztą towarzyszyć tej inscenizacji przez większość przedstawienia, stanowiąc zarazem doskonałe tło dla precyzyjnie dobranej scenografii i charakteryzujących poszczególne postaci kostiumów. Na scenie pojawiają się bohaterowie, wypełniając przestrzeń salonu. Eleganckie, a nawet wytworne stroje z epoki podkreślają charakter miejsca. U góry sceny wisi kryształowy żyrandol, sprawiający wrażenie koronkowego. Dominuje wrażenie dawno minionej świetności i kruchości istnienia. Widzimy rodzinę Biedermannów w trakcie codziennych, zwyczajnych czynności, ale też w czasie dni świątecznych i przyjęć. Słyszymy dialogi dotyczące ich marzeń, planów, nadziei, obaw. Wkrótce spokój zostanie zakłócony, najpierw przez wizyty niemieckich funkcjonariuszy, potem zaś „wyzwalających” Polskę reprezentantów Armii Czerwonej.

fot. Maciej Zakrzewski/mat. teatru

Scenografia w tym spektaklu sprowadza się zaledwie do kilku prostych sprzętów, takich jak krzesła, stół, kryształowy żyrandol, wytworne lustra czy oszklona weranda. Scenograf najprawdopodobniej zapoznał się z oryginalnym wnętrzem willi Biederamnnów na ulicy Franciszkańskiej i inspirację tę wykorzystał do stworzenia przestrzeni, która zarazem będzie pewnym odwzorowaniem istniejącego miejsca, ale też metaforą sytuacji, w której znaleźli się Biedermannowie. Tu i ówdzie widać fragmenty gałęzi drzew, które przywodzą na myśl rodzinę i jej korzenie. Przypominają także o ogrodzie, w którym są pochowani.

Spektakl został dobrze zrytmizowany, co jeszcze podkreśla doskonale dobrana muzyka, czasem nostalgiczna, kiedy indziej nieco mroczna i chaotyczna. Ruch sceniczny aktorów jest precyzyjny i doskonale odzwierciedla stan psychiczny postaci. W przedstawieniu niebagatelną rolę odgrywa reżyseria światła, wydobywająca z mroku poszczególne sprzęty, zarysy sylwetek, spojrzenie czy zatrzymany gest. Bohaterowie raz jawią nam się jako postaci z krwi i kości uobecniające poprzednie czasy, kiedy indziej zaś przypominają figurki z pozytywki z zatrzymanym mechanizmem, powtarzające bez końca ten sam wyuczony ruch. Gestyka i mimika współistnieją, tworząc wyraziste i ewoluujące w czasie charaktery.

Orzechowski koncentruje swoją uwagę na relacjach rodzinnych bohaterów, stosunku do tradycji, patriotyzmie, upadku wartości podczas wojny oraz lęku przed totalitaryzmami – niemieckim i sowieckim. Zapadają w pamięć sceny wizyt niemieckich oficerów w domu Bruna, którzy odwiedzają go, mając nadzieję, że przejdzie na ich stronę. Nazistowski, dobrze zorganizowanego nacisk, zostaje uzupełniony o rewolucyjną przemoc sowiecką, pełną buty i gwałtu. Obrazy eleganckich mundurów i wysokich butów niemieckich żołnierzy mieszają się z widokiem pijanych czerwonoarmijnych żołdaków, z których jeden przebrany jest w białą, koronkową sukienkę, jedną z takich, które nosiła wcześniej córka Bruna.

Pod koniec przedstawienia widzimy jak Bruno planuje zabójstwo swojej rodziny. Wszystko zostaje przemyślane w sposób metodyczny i szczegółowy, jak mechanizm najlepszego, szwajcarskiego zegarka. Ojciec rodziny poprawia śnieżnobiałe poduszki, na których spoczną obok niego żona i córka. Godzina także jest precyzyjna. Śmierć odwiedzi dom Biedermannów o godzinie szesnastej po południu. Przynajmniej na to mają jakiś wpływ.

Spektakl Biedermannowie Orzechowskiego przemawia przede wszystkim obrazem. To liryczna opowieść o tym, że to, co kruche i delikatne zawsze ginie pod naporem nieprzewidywalnych i nieokiełznanych sił losu. To świat narysowany cieniutkim piórkiem i pokazywany przez zręcznie dobrane metafory.

Nie przypadkiem tuż przed świadomym odebraniem życia sobie i swojej rodzinie Bruno wygłasza monolog na temat płetwala błękitnego – największego ssaka na ziemi. Jego życie wydaje się odległe i pozbawione trosk. Nierealne piękno błękitnych głębin, o którym mówi Bruno, to wymarzona ziemia dla takich rozbitków życiowych jak on. Z góry co jakiś czas spada białosrebrzysty pył przypominający skrzące się płatki śniegu. Być może właśnie tam, w głębinie, Biedermannowie odnajdą upragniony spokój. Już wkrótce, za chwilę.

Biedermannowie Autor: Anna Wakulik; reżyseria: Adam Orzechowski; scenografia, kostiumy, reżyseria światła: Magdalena Gajewska; muzyka: Marcin Nenko; konsultacja choreograficzna: Maćko Prusak. Obsada: Małgorzata Goździk, Marta Jarczewska, Karolina Kleniewska, Monika Kępka, Karolina Łukaszewicz, Filip Jacak, Jakub Kotyński, Artur Majewski, Adam Marjański, Kamil Suszczyk, Arkadiusz Wójcik, Artur Zawadzki, z udziałem: Pawła Majchrowskiego (akordeon). Premiera 24 maja 2024, Teatr Powszechny w Łodzi.

Tytuł oryginalny

Śmierć ma posmak godziny szesnastej

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Katarzyna Wojtysiak-Wawrzyniak

Data publikacji oryginału:

06.06.2024