EN

22.05.2023, 13:19 Wersja do druku

Śmiech przez łzy

Dramat napisany przez autorkę „Wojny polsko-ruskiej” miał swoją premierę w Teatrze STUDIO im. Stanisława Ignacego Witkiewicza, zanim jeszcze ukazał się w formie książkowej.  Pisze Natalia Ziętek w magazynie „Śląsk”. 

fot. mat. prasowe

Kusząca wydaje się wizja spotkania na scenie barwnej postaci Davida Bowiego. Niemniej jednak rozpoczynając od spektaklu, rezygnujemy z obcowania z językiem autorki, z eksperymentów stylistycznych oraz ze wzbogacającymi publikację rysunkami Mariusza Wilczyńskiego. Niestety, rysunki - chociaż bardzo dobrze wpisują się w klimat dramatu - po kilkudziesięciu stronach zaczynają się powtarzać.

Barwna postać brytyjskiego wokalisty Davida Bowiego oraz jego podróż z Moskwy do Berlina w kwietniu 1976 roku stała się niemal mityczną opowieścią, ponieważ na krótko zatrzymał się on w Warszawie. To właśnie od niego zaczyna się dramat Masłowskiej.

Nudzący się w pociągu muzyk liczy na kalkulatorze coraz to większe liczby. Ze snu wytrąca go sielski krajobraz łąk oraz dwie pastereczki nawołujące się z oddali. Za takim pejzażem z pewnością można zatęsknić: wieś, pola, zachodzące słońce. Co jednak z Warszawą? Socjalistyczna stolica i realia życia w państwie polskim dają się we znaki. W tym momencie Bowie znika, a czytelnik będzie wypatrywał tytułowej postaci, przewracając kartkę za kartką. Musi jednak uzbroić się w cierpliwość, bo oto przed nim ukazuje się rys polskiego społeczeństwa.

W Warszawie poszukiwany jest Dusidamek - złoczyńca duszący kobiety szalikiem z napisem „SKI". To właśnie przez niego plutonowy Wojciech Krętek nie może spać, natomiast jego żona - wręcz przeciwnie - bardzo chciałaby zasnąć.

Prócz małżonki plutonowego spotykamy jeszcze wiele kobiet: Reginę, jej matkę, Bogusię, Karolinkę, Judytę i Nastkę. W dramacie bardzo wyraźnie zarysowuje się wizerunek kobiet uwikłanych w patriarchat, od którego nie sposób uciec - nawet lesbijskie epizody kolonijne Nastki i Judyty nie za wiele zmieniają.

Głównym wątkiem dramatu nie jest David Bowie, jak można by się spodziewać. Nie jest nim także polskie społeczeństwo w czasach PRL-u. To, o czym między wierszami pisze autorka, jest widoczne już na okładce.

Specjalne połączenie i ułożenie rąk wraz z umieszczonymi między nimi ustami kształtem może sugerować macicę. Różowy kolor także budzi skojarzenia z płcią żeńską. „Macica" na okładce jest różowa, tak samo jak różowe są kartki z kolejnymi aktami oraz czcionka, którą napisane są imiona postaci.

Śmiech przez łzy
Smutny, a nieraz tragiczny los kobiet kryje się niekiedy za komizmem sytuacyjnym lub słownym. Absurdalne sytuacje mieszają się z realiami współczesności, z którymi (niestety) nadal wiele kobiet może się utożsamić. Czytelnik z pewnością będzie się to uśmiechał pod nosem, to znowu zatrzymywał na konkretnych zdaniach, by głębiej przeanalizować sytuację.
W dramacie odnaleźć można nawiązania do religii, a raczej religijnej pre-destynacji kobiet do konkretnych zachowań: „Prześliczna Panienka: [...] los twój wódką spisany na potłuczonym szkle. Synowie z wódki zrodzeni, do wódki ciągło ich będzie. Lecz kobieta cierpieć musi, a w cichości trudy swe i wódki niedogodności zawierzyć Panu, a On weźnież je od ciebie i tobież wszystko, co złe, wynagrodzi swojemiż darami. (Owe dary obrazowałoby kilka grzybów leśnych, lekko nadgryzionych przez robactwo)" (s. 72-73).

Bezpośrednio z sytuacją płci żeńskiej wiąże się temat wolności. Regina - główna bohaterka - zdaje sobie sprawę z niewielkiej sprawczości i ze schematów kierujących światem: „W dupie to mam! Nie będę tak żyć. Chodżbym miała zdechnąć! [...] Chcę żyć! A nie wiecznie udawać. Siebie udawać, odgrywać pod dyktando scenariusz tandetnego obrazu" (s. 27).

Styl, którego używa Masłowska, momentami przypomina rap, lecz nie pojawia się on tak często jak w „Wojnie polsko-ruskiej” lub w „Innych ludziach”. Dramat jest bardzo intertekstualny, podczas lektury czytelnik może mieć wrażenie, że gdzieś już słyszał te kwestie dialogowe, nietypowe połączenia słów mogą wydawać się znajome. Ciekawa jest tu archaizacja i stylizacja na mowę religijną, ponieważ wyróżnia się na tle dramatu pisanego kolokwialnym, nieraz trywialnym językiem.

David Bowie jest tylko pretekstem do przedstawienia panoramy warszawskiego społeczeństwa lat 70. XX wieku. Świat PRL-u nie jest kolorowy, co silnie kontrastuje z postacią artysty. Ale czy zobaczymy go jeszcze w utworze? Tak, bo skoro pojawił się na początku, wypadałoby, aby pożegnał się z czytelnikiem. Muzyk został utożsamiony z grasującym po stolicy Dusibobkiem. Bohaterowie dramatu rozpoczynają pościg, który ma na celu nie tylko ukaranie mordercy, ale rozliczenie się z własną historią, upatrują w nim źródło swoich trosk i problemów. Kompozycja klamrowa jest zdecydowanym atutem utworu, jednak wątpliwości budzi potraktowanie kultowej postaci. Można uważać, że sama postać niewiele wnosi do całości dramatu... z tym, że nie taka jest jej funkcja.

Społeczeństwo polskie nie jest gotowe na zmiany, nowości, pewną obcość. Jest nieszczęśliwe, momentami wręcz tonie w swojej beznadziei, ale gdy pojawia się cień szansy prowadzącej do zmiany - nie dość, że zostaje ona odrzucona, to jeszcze paradoksalnie staje się przyczyną wszystkich porażek i niedogodności. Od lat półwiecza niewiele się zmieniło.

Dorota Masłowska, Bowie w Warszawie. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022, s. 176.

Tytuł oryginalny

Śmiech przez łzy

Źródło:

„Śląsk” nr 5/2023

Autor:

Natalia Ziętek

Data publikacji oryginału:

01.05.2023