"Zbrodnia i kara" w reż. Barbary Sass w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Barbara Sass wystawiła nieudaną "Zbrodnię i karę" w warszawskim Ateneum. To zdumiewające, bo przecież po mistrzowsku zrealizowała "Idiotę" Dostojewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. O takich przedstawieniach zwykle się mówi "upadek z wysokiego konia". Tak ambitne zamierzenie, jak przeniesienie na scenę powieści Fiodora Dostojewskiego, powinno być jednak znacznie lepiej przemyślane już przy pracy nad adaptacją tekstu. Wiele scen i postaci jest w tym widowisku absolutnie zbędnych, niewygranych, powodujących jedynie niepotrzebny tłok na scenie. Trzy czwarte obsady to figurki z jakiejś szopki, zastygające w tzw. żywych obrazach, bez czego doskonale można by się obejść. Gorzej, że pojawiają się ważne w powieści postaci, którym na scenie Barbara Sass nie dała możliwości rozwoju, ani też najmniejszej szansy zbudowania roli, pozostawiając im do wygłoszenia jedynie kilka deklaratywnych kwestii. Taki jest choćby Marmieładow (Jerzy Kamas), t