"Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" Przemysława Wojcieszka w reż. autora w TR Warszawa. Pisze Łukasz Maciejewski.
To tylko dziesięć lat, a wydaje się że minęła cała epoka. Schodzący właśnie z afisza TR głośny spektakl Przemysława Wojcieszka "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" przypomina że w poprzedniej dekadzie wrocławski filmowiec był jednym z najbardziej rozchwytywanych twórców teatralnych. Reżyserowane przez niego sztuki dotykały tu i teraz, były niewolne od uproszczeń i taniej publicystyki, ale w najlepszych momentach stawały się celną, bezkompromisową diagnozą społeczną. Trzeba jednak wybrać się na ostatnie przedstawienia "Cokolwiek się zdarzy..." (20, 21, 22, 24 maja) również po to, żeby zobaczyć jak prezentowaliśmy się dziesięć lat temu, jak bardzo się zmieniliśmy. Rozzuchwalona intelektualnie młodzież czytała wówczas kompletnie zapomnianą Sarah Kane do której twórczości Wojcieszek wprost się odwołuje, w piwnicach królowały poetyckie slamy i slamerzy, a do głosu dochodziło aktorskie pokolenie które za chwilę miało poszybować na