Teatr Wybrzeże daje o sobie znać wystrzałami, których echo dociera aż do Warszawy. Kanonada trwa już od dłuższego czasu: od kiedy Zygmunt Hübner objął kierownictwo artystyczne trzech połączonych teatrów Trójmiasta. Młody reżyser okazał się świetnym dyrektorem. Doskonale kojarzy ambicje z potrzebami. Gra sztuki oryginalne, ale nie dziwaczne, trudne, ale jasne. O czym słyszeliśmy w Warszawie? "Jonasz i błazen", "Kapelusz pełen deszczu", "Zbrodnia i kara"... A w ostatnich tygodniach jeszcze "Smak miodu" Shelagh Delaney i "Kajus Cezar Kaligula" Karola Huberta Rostworowskiego. - Te dwa ostatnie akordy odezwały się tonem równie mocnym, ale o całkowicie różnej wysokości. Oba przedstawienia prezentują teatr dużej klasy, bardzo indywidualny, ambitny, teatr dobrych aktorów i reżyserów, teatr myślący - ale tu właśnie, gdy o myśl chodzi, "Smak miodu" a "Kaligula" rozchodzą się zdecydowanie w zupełnie różne strony. "Smak miodu",
Tytuł oryginalny
Smak miodu i smak octu
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowa Kultura nr 49