"Krople wody na rozpalone kamienie" w reż. Jakuba Porcari w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Sandra Kmieciak w Teatraliach.
Motyle w brzuchu i szczęśliwa, spokojna miłość są przereklamowane. Podobno stoją też w sprzeczności z naturą człowieka. Jakub Porcari, reżyserując swój najnowszy spektakl - "Krople wody na rozpalone kamienie" - nie próbuje przekonać widzów, że jest inaczej. Zakochanie to tylko proces chemiczny wywołujący objawy podobne do upojenia alkoholowego. I podobnie jak po nim, także po uniesieniach miłosnych prędzej czy później można odczuć jedynie kaca. Problem z bohaterami stworzonymi przez Rainera Wernera Fassbindera polega jednak nie na tym, że owego kaca odczuwają, ponieważ w głębi duszy wierzą w miłość idealną i szukają jej w każdym kolejnym partnerze, ale na tym, że na swoje dolegliwości nie chcą zażyć pigułki uśmierzającej ból. Nie chcą jednym, zdecydowanym cięciem oddzielić się od przeszłości, niespełnionych oczekiwań, niezrealizowanych marzeń ani od osób, które są za niepowodzenie związku współodpowiedzialne. Jest to