Jaka jest przyszłość filharmonii i teatru? Na to pytanie słupskie władze nie mają odpowiedzi. W praktyce obie instytucje kultury działają jak dotąd i takie też mają plany na przyszły rok. Brak głównego dyrektora i szefa artystycznego teatru jednak komplikuje pracę.
Tymczasem w obu odrębnych instytucjach, które dzielą budynek przy ulicy Jana Pawła II [na zdjęciu], aż huczy. A niepewność wzmacnia głosy sprzeciwu. Tylko nie wiadomo przeciwko czemu. Formalnie bowiem nic się nie stało. Prezydent Robert Biedroń, a w praktyce odpowiedzialna za kulturę wiceprezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka, nie przedstawili żadnego planu zmian w Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica w Słupsku jak i Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku. Padły tylko słowa o konieczności wielkich zmian, bo "miasta w trudnej sytuacji finansowej nie stać na utrzymanie w tej formie obu odrębnych instytucji". Powiedziano też podczas konferencji prasowej o rozmowach w sprawie połączenia słupskiej sceny z gdańskim teatrem Wybrzeże. Dodając do tego, że skończyła się umowa z dyrektorem Zbigniewem Kułagowskim, a konkursu na jego następcę nie ogłoszono od sierpnia, nikogo więc nie powinno dziwić, że pracownicy czują się niepewnie. Ogień podsycają