Sądząc po liczbie widzów dwóch pierwszych spektakli, kolejna premiera Nowego Teatru nie porwała słupskiej publiczności. Podobnie jak w przypadku premierowej witkacowskiej "Szalonej lokomotywy", "Ślub" Witolda Gombrowicza może okazać się zbyt trudną propozycją.
A już było tak dobrze - publiczność tłumnie stawiała się w Nowym Teatrze na "Moralności pani Dulskiej", mała scena wypełniona była po brzegi podczas "Audiencji III, czyli raju Eskimosów" i "Niebezpiecznych zabaw" z Janem Machulskim w roli głównej. Wydawało się, że po kilku przedstawieniach "Szalonej lokomotywy" Witkacego, która nie cieszyła się powodzeniem wśród widzów, Nowy Teatr ma wszelkie szanse, by stać się mekką spragnionych teatralnych wrażeń słupszczan. Niestety, "Ślub" Witolda Gombrowicza w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza może okazać się kolejną zbyt ciężką próbą dla publiczności. Podczas pierwszych dwóch spektakli widzowie nie dopisali, część wyszła wraz z dzwonkiem na przerwę. Mimo że aktorzy zaprezentowali cały swój kunszt, przesłanie Gombrowicza okazało się zbyt trudne, by skusić szerszą publiczność. Nie znaczy to oczywiście, że spektakl nikomu się nie podobał. - Świetne przedstawienie utrzymane w klimacie