- Na ogół nie ma mądrych musicali. Owszem są piękne, wyrafinowane i cudowne spektakle, ale bez większego sensu. W "Cabarecie" jest sens, ogromna energia i emocje, które mam nadzieję trafią do ludzi - mówi Andrzej Maria Marczewski, reżyser "Cabaretu" w Teatrze Nowym w Słupsku. Dzisiaj premiera spektaklu.
Teatr nie lubi rankingów, ale w przypadku "Cabaretu" trudno je pominąć. Premierowe wykonanie tytułu na Broadwayu w 1966 roku przyniosło twórcom 8 nagród Tony Award. Spektakl wystawiany był 1166 razy, i jak się później okazało, nie był to szczyt możliwości. Powrót "Cabaretu" na amerykańską scenę w 1998 roku przyćmił sukces pierwowzoru, nowa wersja ze znakomitą rolą Natashy Richardson grana była ponad 2 tysiące razy i również zebrała wiele teatralnych nagród. "Cabaret" opowiada historię angielskiej tancerki Sally Bowls, która występuje w Berlinie w klubie "Kit Kat". Tam w atmosferze tolerancji i wyuzdania pojawiają się pierwsze oznaki grozy. Jest rok 1930, republika weimarska pogrążona jest w coraz większym kryzysie, a naziści rosną w siłę. W takiej rzeczywistości rodzi się miłość pomiędzy Sally i amerykańskim pisarzem Cliffordem Bradshaw oraz panną Schneider i żydowskim sklepikarzem Schulzem. W polskim teatrze "Cabaret" po raz pier