W niedzielę w Teatrze Rondo będzie się można przekonać, jak bardzo nieszczęśliwa była Marylin Monroe. W tę rolę wcieli się Magdalena Planeta.
- Wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa, ale mogę być przynajmniej wesoła - te słowa Marilyn Monroe najlepiej pokazują, jak bardzo sceniczny wizerunek ikony urody i jednej z największych gwiazd światowego kina był daleki od j ej prywatnego życia. Nie wszystkim znaną historię aktorki przedstawi w teatrze Rondo Magdalena Planeta. W niedzielne popołudnie publiczność zobaczy w Marilyn Monroe kobietę po przejściach, upokarzaną, pełną kompleksów, ofiarę przemocy, samotnego człowieka. Osobę niezwykle wrażliwą, a przede wszystkim pragnącą miłości i zrozumienia. Bo taka była prawdziwa Marilyn, gdy zgasły jupitery, gdy nie widział jej świat. Zmierzyć się z postacią, którą znają wszyscy, która jest ikoną kina, kobiecości i popkultury, zawsze jest wyzwaniem. Opowiedzieć jej historię niebanalnie, odejść od jej wyobrażeń jako aktorki wyśpiewującej życzenia prezydentowi Stanów Zjednoczonych i zalotnie przytrzymującej sukienkę, jest dla aktoró