Słupska orkiestra kameralna i teatr impresaryjny mogą przestać działać, bo nie mają pieniędzy. Władze miasta przekazały im w tym roku rekordowo niską dotację.
- We wrześniu będziemy musieli wstrzymać działalność, a w listopadzie i grudniu zabraknie nam na wypłaty - alarmuje Bohdan Jarmołowicz, dyrektor Państwowej Orkiestry Kameralnej i Teatru Impresaryjnego. Wszystko dlatego, że władze miasta, zamiast jak co roku ponad dwóch milionów złotych, przyznały na działalność placówki o trzysta tysięcy mniej. Mniejszy budżet oznacza mniej imprez. Na biletach instytucja nie zyska więc kolejnych trzystu tysięcy złotych. - Jestem dyrektorem od piętnastu lat i nigdy dotąd dotacja nie była pomniejszana - żali się Jarmołowicz. - Całe swoje zawodowe życie związałem ze Słupskiem, budując prawie od podstaw zespół orkiestrowy i doprowadzając go na szczyt polskiej kameralistyki. Pozyskałem do współpracy najlepszych polskich artystów muzyków. Czyżby praca ta miała pójść na marne? Kto będzie chciał pracować w orkiestrze, która nie koncertuje i z powodu braku perspektyw skazana jest na wegetację? Dyrektor